EXCLUSIVE: wywiad z Zvyrke

Cześć :) Dzisiaj mam dla Was kolejny wywiad, z Zvyrke - bardzo oryginalną i utalentowaną artystką, tworzącą komiksy oraz ilustracje do magazynu "Histeria" :) Serdecznie zapraszam! I polecam Wam jej stronę: KLIK!
I Deviantarta: KLIK!
A tu możecie zobaczyć jej prace: KLIK!
Zvyrke
1. Witam Cię na moim blogu i serdecznie dziękuję, że zgodziłaś się udzielić mi wywiadu – pozwól, że oddam Ci w całości pierwsze pytanie, proszę, opowiedz o sobie?
Zvyrke: Jestem Zvyrke i rysuję komiksy.
2. Czy możesz przybliżyć Nam genezę Twojego pseudonimu?
Zvyrke: Pseudonim został wymyślony lata temu jako nazwa konta w serwisie Deviantart.com. Jest to wariacja słowa Zwyrol. Chodziło mi o wymyślenie jakieś nazwy, która jest „zwyrolska”, w miarę krótka i neutralna.
3. To może na początek opowiedz, jak to się zaczęło, w jakich okolicznościach zainteresowałaś się rysowaniem?
Zvyrke: Jakoś w gimnazjum. Okoliczności za bardzo nie pamiętam, na pewno czytanie mang, oglądanie anime i oglądanie galerii innych ludzi mnie do tego zainspirowało. Bardzo fajna wydawała mi się możliwość przedstawienia samemu wymyślonych postaci lub historii w wizualnej formie.
4. Rysowanie dla Ciebie to hobby czy raczej życiowa pasja, z którą wiążesz przyszłość?
Zvyrke: To moje hobby, z którym w pewien sposób wiążę przyszłość – na tej zasadzie, że mam gdzieś z tyłu głowy sporo projektów, które chcę zrealizować, od dawna to ze mną jest i pewnie jeszcze długo będzie. Jednak nie robię tego zawodowo, nie jestem w stanie poświęcać rysowaniu tyle czasu i energii, by z czystym sumieniem nazwać to pasją.
5. Czy planujesz w przyszłości zająć się profesjonalnie rysowaniem – ilustrować książki, projektować okładki?
Zvyrke: Raczej nie. Nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku, a i samo ilustrowanie czy projektowanie średnio mnie interesuje. Zwykle jara mnie bardziej opowiadanie wymyślonej przez siebie historii, niż sama czynność rysowania, więc pewnie praca na zasadzie realizacji czyjegoś pomysłów nużyłaby mnie jak każda inna. Obecnie ilustruję opowiadania do magazynu Histeria, ale nie jest tego dużo i nie dzieje się to często, czasem zrealizuję jakieś zlecenie na narysowanie plakatu czy commissiona, ale chyba się do tego nie nadaję.
Zvyrke
6. Rysujesz w stylu komiksowym – dlaczego zdecydowałaś się rysować właśnie w takim stylu?
Zvyrke: Rysuję komiksy, nie lubię realizmu, podoba mi się język takiego cartoonowego komiksu i cała gama rozwiązań z nim związanych (przerysowana mimika, uproszczone sylwetki wyglądające efektownie w dynamicznych scenach, wybór w kwestii tego, co chce się napisać, a co narysować), to chyba główne powody.
7. Czy na przestrzeni lat zauważyłaś wyraźną ewolucję swojego stylu?
Zvyrke: Tak, na samym początku był taki sztampowo mangowy (uznajmy to za uproszczenie, wiadomo, każdy mangaka ma inny styl, ale jednak słowo „mangowy” narzuca raczej konkretne skojarzenia z dużymi oczami bez wyraźnie zaznaczonych krawędzi po bokach, szczupłą, „wygładzoną” sylwetką, ogólnej tendencji do przedstawiania postaci w sposób atrakcyjny dla odbiorcy). Z jednej strony mi się to podobało, ale z drugiej trochę ograniczało możliwość przekazania jakiś cech postaci, które sobie wyobrażałam, a które łamały tę estetykę. To, co rysuję teraz jest zdecydowanie bardziej cartoonowe, mniejsze tęczówki w oczach, zadarte nosy, większe zróżnicowanie grubości linii, ta kreska stała się bardziej chaotyczna, ostrzejsza, ale miejscami bardziej szczegółowa.
8. Preferujesz rysowanie na tablecie graficznym czy tradycyjnie, za pomocą ołówka, cienkopisu i markerów?
Zvyrke: Preferuję rysowanie na kartce za pomocą ołówka, poprawienie tego cienkopisem i obróbkę stron lub pokolorowanie pracy na komputerze przy użyciu tabletu lub ekranu dotykowego. Jednak jest to nawyk dość upierdliwy, wymaga skanowania, trzymania gdzieś tych wszystkich kartek, kupowania narzędzi i mam nadzieję, że kiedyś się tego oduczę i przejdę w pełni na digital, przynajmniej w przypadku ilustracji/pojedynczych rysunków.
9. Odnosząc się jeszcze do poprzedniego pytania, co jest według Ciebie lepsze, rysowanie na tablecie czy za pomocą ołówka?
Zvyrke: Zależy, czy ktoś ma możliwość sprzedaży oryginałów. Jeśli tak, to rysowanie ołówkiem (i cienkopisem). Jeśli nie, zdecydowanie opowiadam się za formą cyfrową, mniej bałaganu, mniejsze wymagania (wyjmujesz komputer w pociągu/u kogoś/gdziekolwiek i rysujesz), lepsze możliwości poprawiania błędów i właściwie niekończącej się edycji. To jest zupełnie inna klasa, inny poziom i mam nadzieję, że kiedyś ten poziom osiągnę.
10. Czy myślałaś może o założeniu kanału na YouTuBe, na którym pokazywałabyś jak rysujesz, robiąc tzw. speedpainty?
Zvyrke: Raczej nie. Moje streamy z rysowania na Instagramie nie cieszyły się zbyt dużą popularnością. Nie mam też pomysłu na samą formę kanału, wypadałoby oprócz samego podglądu ekranu mieć pod to jakiś dowcipny komentarz, pomysły na tematykę filmów, interakcję z widzami (no i widzów przede wszystkim), jeśli ktoś rysuje i używa różnych ciekawych artykułów plastycznych, to może robić recenzje tych produktów, może załapać się na jakiś sponsoring. Jeśli ktoś ma dużą wiedzę na temat samej teorii komiksu czy szeroko pojętej sztuki wizualnej, może nagrać, jak opowiada. A co ja mogę zrobić, pokazać cienkopis Rystora i ustawić obiektyw aparatu na kartkę albo nagrać podgląd ekranu podczas rysowania i w tle pospuszczać się nad historią i charakterystyką postaci, którą właśnie rysuję. To co robię raczej nie przedstawia sobą większej wartości rozrywkowej. 
Zvyrke
 11. Co sądzisz o polskich rysownikach?
Zvyrke: To jest temat rzeka. Znam kilku polskich artystów, głównie komiksowych, których bardzo szanuję, którzy mnie inspirują. Znam wielu rysowników, którzy specjalizują się w fandomowym merchu, furry, mandze, kreska jednych podoba mi się bardziej, innych mniej, życzę im dobrze i uważam, że powinni więcej zarabiać na tym, co robią, bo wielu z nich robi rzeczy na niesamowitym poziomie. Ale to samo mogę powiedzieć o znanych mi artystach z innych krajów Europy, ze Stanów, z Rosji czy dowolnych wysp na dowolnym oceanie. No może poza tą kwestią finansową, bo to chyba w polskich artystów uderza dość mocno.
12. Czy pośród rysowników istnieje artysta, którego podziwiasz, który jest dla Ciebie wzorem?
Zvyrke: Jest dużo takich artystów, niektórych podziwiam za kreskę, innych za koncept, jeszcze innych za ogólną umiejętność rozkręcenia swojej działalności, wybicia się, a jeszcze innych za motywację, zapał do tworzenia. Wzorów jako takich chyba nie mam, tak żeby podziwiać każdy aspekt czyjeś pracy, spojrzeć na tę osobę i pomyśleć, że tak, chcę być tobą, daj mi obedrzeć się ze skóry, przeszczepić od ciebie ręce i jakoś podpiąć twój układ nerwowy pod mój.
Jeśli chodzi o samą kreskę, to taką świętą trójcą od wielu lat są dla mnie Jhonen Vasquez, Don Bluth i Ejay Basford i chyba średnio poszerzam horyzonty, bo niezmiennie po tylu latach jestem skłonna przyznać im ten tytuł.
13. Czy możesz opowiedzieć o przywarach i problemach, które dostrzegasz u twórców?
Zvyrke: Nie wiem, czy to jest tak do końca przywara, ale problem na pewno.
A mianowicie:
P E R F E K C J O N I Z M
Znam tylu wspaniałych artystów, którzy mają tyle pomysłów, tak obiecującą kreskę, ale na przykład odkładają narysowanie komiksu czy chociażby skończenie jednej ilustracji do czasu, aż „będą mieć skilla” (czyt. aż im się znudzi lub odechce), a potem są sfrustrowani i marudni.
Siadaj i rysuj to. Jasne, ćwicz w międzyczasie konkretne problematyczne aspekty, jak na przykład anatomię, budynki, dynamikę, cokolwiek, ale ćwicz to też rysując już tę konkretną, wymyśloną rzecz. Narysuj tę epicką scenę walki, gdzie ciągle nogi nie wyglądają tak, jak sobie wymarzyłeś. Narysuj tego pornola, o którym myślisz przed zaśnięciem, chociaż na kartce wyjdzie, że postaci nie mają kręgosłupa, genitalia wyrosły im w bardzo przesuniętym miejscu, a cycki są wypełnione mieszanką gazów unoszącą je ku górze w każdej sytuacji. Jak bardzo cię boli to tło, to je wklej i leć dalej. Daj swoim postaciom pożyć na kartce. Za trzy lata może ci się odechcieć. Jak będzie trochę źle, to na kolejnych stronach będzie coraz lepiej, bo będziesz rysować często, dużo i bez uplecionego samemu przez siebie bata przy dupie. Jak będzie bardzo źle, to kiedyś to narysujesz od nowa, albo poprawicie konkretne strony przed wydaniem na papierze lub wstawieniem gdzieś. Lepsze całe niż doskonałe.
14. Czy czytasz może komiksy polskich autorów, nie tylko te papierowe, ale też publikowane w sieci?
Zvyrke: Ostatnio mniej. Staram się jednak jak najwięcej kupować.
15. Jesteś autorką kilku komiksów – możesz o nich opowiedzieć?
Zvyrke: Obecnie mam na koncie trzy wydane własnym sumptem zeszyty – D-emonology, Roadkill i Zvyrke’s Book of Madness. Swego czasu na łamach zina AKT, który współtworzę, ukazywały się cyklicznie odcinki komiksu Trójoki Tom (obecnie zawieszony), obecnie w tym zinie (oraz w serwisie smackjeeves.com) publikuję cyklicznie komiks NES.
Spod mojej ręki wyszło też kilka prac konkursowych, ale nie za wiele można o nich opowiedzieć.
Zacznę może od tego, że wszystkie moje komiksy dzieją się w jednym uniwersum. To tak gwoli wstępu przed krótkim przedstawieniem każdego z powyższych tytułów.
D-emonology jest pierwszym narysowanym i wydanym przeze mnie komiksem, jest też najdłuższy, bo liczy sobie okrągłe 100 stron. Był rysowany z myślą o publikacji w Internecie, wymyślany przez kilka lat, narysowany w głównej mierze podczas wykładów i okienek na studiach. Opowiada historię życiowego nieudacznika Cade’a, który wchodzi w posiadanie pewnej tajemniczej księgi, przywołuje za jej pomocą demona i chce ubić z nim pewien interes. A takie interesy to poważna sprawa, wymagają poświęcenia, trzeba włożyć w to wszystko trochę serca (najlepiej jeszcze bijącego). Sceną otwierającą tę historię jest agresywne pogo podczas koncertu fikcyjnego zespołu Letters To Lotta. Teksty utworów tego zespołu towarzyszą bohaterom przed dużą część fabuły, pojawiają się w tle, stanowią mniej lub bardziej oczywistą narrację.
Roadkill powstał kilka lat później, ma o połowę mniej stron i stanowi spin-off do poprzedniej historii. Bohaterami komiksu są członkowie zespołu Letters To Lotta, szczególnie basista lubujący się w zbieraniu martwych zwierząt i wypychaniu ich (Stąd tytuł. No, w sumie nie tylko stąd, ale nie będę tu i teraz pisać kto i w jaki sposób ginie… wait, dobra). Głównym wątkiem Roadkilla jest kwestia wpływu, jaki wydarzenia przedstawione w D-emonology (oraz echo medialne wokół nich) miały na dalsze losy zespołu.
Book of Madness jest niby publikacją z krwi i kości (znaczy, tylko w sensie obrazów dominujących na kadrach komiksów w tym zbiorze, dosłownie składa się głównie z papieru, farby drukarskiej, zszywek – jest szyte, nie klejone, bo ma zaledwie 24 strony), ale w przeciwieństwie do poprzednich dwóch komiksów nie opowiada dokładnie jednej spójnej historii. Jest to taki mały zbiór trzech jednostrzałów, których elementem wspólnym jest motyw szaleństwa oraz uniwersum, w którym się dzieją (tylko w innym czasie, dotyczą też innych postaci). W Book of Madness znajduje się pierwszy odcinek NES (ale o NES będzie zaraz), pilot Sanzaru (Młody łowca wyrusza do postapokaliptycznej dżungli, by pokazać, że dobrze sobie radzi, ale radzi sobie tak świetnie, że łapie pasożyta i popada w szaleństwo, łowy 10/10, ziomek. Pilot ten został zgłoszony do konkursu na stypendium Gildii, wraz z obszerną fabułą rozplanowaną na około 80 stron, jednak to zgłoszenie nie wygrało.) oraz krótka, pozbawiona tekstu historia Miłuj Demona Swego, w której główny bohater hoduje na plecach robakopodobnego stwora, który rujnuje samą swoją obecnością wszystkie aspekty jego życia, by ewentualnie narodzić się z jego pleców niczym Wenus z piany lub ksenomorf z klaty (bardziej jednak jak ten ksenomorf).
NES jest projektem, który cały czas jest tworzony. Pełny tytuł brzmi Never Ending Summer, ale lubię posługiwać się skrótem, bo brzmi on tak samo jak zdrobnienie imienia głównej bohaterki, Nes (jej pełne imię to Honesty, ale trudno się dziwić, że z takim imieniem człowiek woli nazywać jak konsola). Komiks opowiada historię czwórki licealistów, którzy kończą szkołę i lada dzień porozjeżdżają się na studia lub do pracy. Z tej okazji jadą ostatni raz pobawić się w lesie. Zostają jednak uwięzieni w pętli czasowej przez demona Zuo przywołanego przez Cade’a w D-emonology (Cade też się tam pojawia, ale bardziej jako sama legenda jego niesamowitego czynu) i w skutek różnych niefortunnych zrządzeń losu mordują siebie nawzajem. I tak codziennie. Bo codziennie jest ten sam dzień. Każdy opublikowany do tej pory odcinek pokazuje zdarzenia z perspektywy innego bohatera, skupia się na przedstawieniu danej postaci, opowiedzenia trochę o jej przeszłości, a także prezentuje różne sposoby umierania w lesie.
Trójoki Tom natomiast to wieloodcinkowy western postapo. Główny bohater wędruje po wastelandach i przeżywa różne przygody. Z początku seria miała mieć formę jednostronnicowych żartów (słownych, sytuacyjnych, nawiązań do klisz z westernów), jednak za bardzo ciągnęło mnie do tworzenia dłuższej, rozbudowanej historii w odcinkach. To jednak nie zdało egzaminu w przypadku pisma, które ukazuje się średnio co kwartał i z założenia może być czytane od dowolnego numeru. Chcę jednak to kiedyś kontynuować, scenariusz jest napisany, postaci rozbudowane, zasady działania rozplanowane, bardzo chcę jeszcze wrócić do tej piaskownicy i się w niej trochę pobawić.
Zvyrke
16. Co Cię zainspirowało do stworzenia komiksów?
Zvyrke: Nie wiem, chyba… czytanie komiksów? Oglądanie filmów? Próby pisania opowiadań przy braku umiejętności operowania słowem?
17. Przy którym tytule najlepiej Ci się pracowało?
Zvyrke: Trudno powiedzieć, z każdym było trochę inaczej. Przy D-emonology mi się dobrze pracowało, bo było na to dużo czasu, dużo skupienia i dużo luzu. Przy Roadkillu była najlepsza dyscyplina pracy, dokładnie rozpisany scenariusz i dialogi, poprawienie scenariusza i dialogów, rozrysowanie na storyboardy, a potem codziennie po powrocie z pracy do domu kartka na stół, jedna-dwie strony gotowe i kolejnego dnia tak samo, bardzo szybko i sprawnie. Ale w sumie Nes też teraz rysuje mi się bardzo dobrze, bo dużo różnych motywów można tam przemycać, a także mam mocno rozbudowany świat pod to.
18. Czy możesz pokrótce opowiedzieć o etapach swojej pracy nad komiksem?
Zvyrke: Najpierw jest pomysł, krótki plan fabuły, potem dialogi i pełniejsza fabuła, rysuję w międzyczasie storyboardy, planuję liczbę stron, a kiedy to wszystko już mam gotowe, oznaczam sobie kartki i rysuję. Ołówek, na to tusz, kartki lecą na skaner, po zeskanowaniu obróbka, nałożenie dymków i tekstu (jeśli estetyka tego wymaga, robię nową czcionkę), jeśli coś idzie do AKTu, to wysyłka do korekty, skład, druk, odebranie z drukarni.
19. Co było najtrudniejsze do ogarnięcia, w trakcie procesu twórczego?
Zvyrke: Nie wiem, chyba czas.
20. Czas na autoreklamę – dlaczego warto przeczytać Twoje prace?
Zvyrke: Żeby się dowartościować, popatrzeć, przeczytać, uderzyć się tym zeszycikiem w czoło i stwierdzić, że jak ludzie takie rzeczy rysują i drukują, to ja też mogę, po czym zrealizować jakiś swój domniemanie głupi pomysł.
Można też je przeczytać ze względu na humor, groteskę, przemoc i rozbudowane uniwersum, otwierające stopniowo swoje podwoje wraz z każdym kolejnym komiksem. 
Zvyrke
 21. Czy Twoje prace są wydawane przez wydawnictwo czy zdecydowałaś się na selfpublishing?
Zvyrke: Selfpublishing.
22. Czy myślisz o stworzeniu jakiegoś dzieła z innym rysownikiem lub grupą rysowników?
Zvyrke: Mam na koncie kilka kolaboracji, głównie na konkursy oraz do zina Terra Nostra, którego druk jest planowany na przyszły rok. Na chwilę obecną nie planuję kolejnych.
23. Czy w przyszłości chcesz stworzyć kolejny komiks?
Zvyrke: Jeszcze jak.
24. Czy masz jakieś rady dla osób, które zaczynają swoją przygodę z rysunkiem?
Zvyrke: Chyba to samo, co już zostało powiedziane w pytaniu o przywary (lubię to słowo, brzmi jak przywry, będę używać go częściej). Lepsze całe niż doskonałe.
25. Co mogłabyś poradzić osobom, które chcą zająć się tworzeniem komiksu?
Zvyrke: Żeby się zajęły. Usiadły, napisały, zaczęły rysować. Nie rozkminiały grupy docelowej, nie wiązały z tym jakiś większych nadziei na zasadzie albo wszystko albo nic. Może będzie to czytać w necie 5 osób, może pięćdziesiąt, może pięć tysięcy. Może po wydrukowaniu kupią to tylko twoi znajomi, może sprzedasz 100 sztuk i dasz sobie spokój, może zaczniesz na tym autentycznie zarabiać. Może będzie to bardziej popularne, może mniej. Ale ktoś przeczyta ten komiks, TWÓJ komiks. Twoje pomysły, twoje postaci. Pozna je. NARYSUJESZ swój komiks. WYDASZ swój komiks. Będzie on fizycznie istniał, będzie autentycznym dziełem kultury, a nie jakimś – nieważne jak niesamowitym – konceptem istniejącym wyłącznie w twojej głowie i może nieśmiało w jakiś ambicjach i marzeniach. Jak brzmi polskie tłumaczenie sloganu Nike: weź zrób.
Zvyrke

26. Czy tworzysz arty pod konkretne wyzwania np. inktober, losowe markery challenge?
Zvyrke: Nie.
27. Czy poza rysowaniem masz inne hobby?
Zvyrke: W coś tam pogram, coś tam obejrzę, chyba najbardziej lubię się po prostu opierdalać
28. Bywasz na konwentach, lubisz tego typu imprezy?
Zvyrke: Tak, czasami bywam. Najbardziej lubię takie mniejsze, kameralne, nastawione głównie na komiks.
29. Który konwent najlepiej wspominasz?
Zvyrke: Kregulcowe Dni, któryś Copernicon, GDAK był świetny, nie umiem wybrać tego jedynego
30. Czy jest coś, co Cię zraża do jeżdżenia na konwenty?
Zvyrke: Odległość i związane z nią utrudnienia logistyczne.
Zvyrke

31. Kiedy, w jakich okolicznościach zainteresowałaś się mangą i anime?
Zvyrke: Jakoś w gimnazjum, nie pamiętam okoliczności.
32. Lubisz czytać mangę lub książki?
Zvyrke: Lubię.
33. Czy masz ulubionych autorów mang lub książek?
Zvyrke: Tite Kubo, Junji Ito, Graham Masterton, Stephen King, Dmitrij Gluhovski
34. Masz jakiś ulubiony film, serial albo anime?
Zvyrke: Na chwilę obecną chyba nie. Lubię kilka rzeczy, ale tak po trochu.
35. Wolisz anime czy animowane filmy, produkowane przez np. DreamWorks, Pixar albo Disneya?
Zvyrke: Zależy od sytuacji. Swego czasu niektóre serie anime pochłaniały mnie bez reszty, postaci mnie obchodziły, przedstawiony świat inspirował, to było coś, czego nie dał mi nigdy żaden film animowany produkcji zachodniej. Natomiast ilekroć oglądam jakąś animację w gronie znajomych, tak do popatrzenia, pogadania, zawsze jest to coś zachodniego. Nie wiem, czemu się tak dzieje, może są popularniejsze, mniej wymagające, ale bardzo przyjemne.
Zvyrke
36. Jakiej muzyki słuchasz? Czy ona w jakiś sposób nastraja Cię do pracy, poprawia nastrój, inspiruje?
Zvyrke: Bardzo różnej. Nie widzę sensu rzucania wykonawcami, ale też w niektórych przypadkach granice gatunkowe są tam dość zatarte, niejasne, to nic nie mówi. Tak, zdarza się, że mnie nastraja, poprawia nastrój, inspiruję. Lubię do niektórych rzeczy wymyślać sobie całe AMV do rysowanych historii, kapitalna sprawa, polecam każdemu, kto ma uszy, mózg i jakieś zmyślone historie.
37. Czy masz ulubione zwierzę? Niekoniecznie z naszego świata, ale może z anime, filmu czy gry?
Zvyrke: Na hypie rysowania Roadkilla strasznie spodobały mi się oposy. Od tej pory mam nawet oposa w logo.
38. Czy są jacyś youtuberzy, których filmiki oglądasz na bieżąco?
Zvyrke: Ostatnio oglądam dużo pettouberów (chociaż nie mam żadnego zwierzaka i nie planuję mieć, ale patrzenie i słuchanie, jak siedzi pani i miętosi jeża mnie jakoś uspokaja), ale to bardziej rzutami, niż na bieżąco. I trochę śledziłam na youtube comicsgate, jak było śmieszniejsze.
39. Masz jakieś plany na najbliższą przyszłość?
Zvyrke: Jakieś na pewno, ale mało sprecyzowane. Chcę wrócić do rysowania projektu IDK.
40. Czy na zakończenie zechciałabyś coś dodać?
Zvyrke: Tak, dziękuję za zaszczyt, jakim było udzielenie wywiadu na Twojego bloga. Bardzo mnie zaskoczyło, kiedy napisałaś do mnie z pytaniem o wywiad, to strasznie miłe.
Zvyrke
Ja również dziękuję za wywiad :) A wszystkich zainteresowanych zapraszam tutaj: KLIK!

Komentarze

  1. Zycze nowych pomyslow kolezance po fachu :)doskonalenia kreski i pomyslow. Interesujace ilustracje i ogolnie fajny wywiad.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

EXCLUSIVE: wywiad z Lauri, organizatorką NiuConu

PORADNIK: JAK ZROBIĆ PRELEKCJĘ I NIE ZWARIOWAĆ?!

EXCLUSIVE: wywiad z Renn Cosplayy

Przyjaciele i znajomi :)