EXCLUSIVE: wywiad z Zvyrke
Cześć :) Dzisiaj mam dla Was kolejny wywiad, z Zvyrke - bardzo oryginalną i utalentowaną artystką, tworzącą komiksy oraz ilustracje do magazynu "Histeria" :) Serdecznie zapraszam! I polecam Wam jej stronę: KLIK!
I Deviantarta: KLIK!
A tu możecie zobaczyć jej prace: KLIK!
I Deviantarta: KLIK!
A tu możecie zobaczyć jej prace: KLIK!
Zvyrke |
1.
Witam Cię na moim blogu i serdecznie dziękuję, że zgodziłaś się
udzielić mi wywiadu – pozwól, że oddam Ci w całości pierwsze
pytanie, proszę, opowiedz o sobie?
Zvyrke:
Jestem Zvyrke i rysuję komiksy.
2.
Czy możesz przybliżyć Nam genezę Twojego pseudonimu?
Zvyrke:
Pseudonim został wymyślony lata temu jako nazwa konta w
serwisie Deviantart.com. Jest to wariacja słowa Zwyrol. Chodziło mi
o wymyślenie jakieś nazwy, która jest „zwyrolska”, w miarę
krótka i neutralna.
3.
To może na początek opowiedz, jak to się zaczęło, w jakich
okolicznościach zainteresowałaś się rysowaniem?
Zvyrke:
Jakoś w gimnazjum. Okoliczności za bardzo nie pamiętam, na
pewno czytanie mang, oglądanie anime i oglądanie galerii innych
ludzi mnie do tego zainspirowało. Bardzo fajna wydawała mi się
możliwość przedstawienia samemu wymyślonych postaci lub historii
w wizualnej formie.
4.
Rysowanie dla Ciebie to hobby czy raczej życiowa pasja, z którą
wiążesz przyszłość?
Zvyrke:
To moje hobby, z którym w pewien sposób wiążę przyszłość
– na tej zasadzie, że mam gdzieś z tyłu głowy sporo projektów,
które chcę zrealizować, od dawna to ze mną jest i pewnie jeszcze
długo będzie. Jednak nie robię tego zawodowo, nie jestem w stanie
poświęcać rysowaniu tyle czasu i energii, by z czystym sumieniem
nazwać to pasją.
5.
Czy planujesz w przyszłości zająć się profesjonalnie rysowaniem
– ilustrować książki, projektować okładki?
Zvyrke:
Raczej nie. Nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku, a
i samo ilustrowanie czy projektowanie średnio mnie interesuje.
Zwykle jara mnie bardziej opowiadanie wymyślonej przez siebie
historii, niż sama czynność rysowania, więc pewnie praca na
zasadzie realizacji czyjegoś pomysłów nużyłaby mnie jak każda
inna. Obecnie ilustruję opowiadania do magazynu Histeria, ale nie
jest tego dużo i nie dzieje się to często, czasem zrealizuję
jakieś zlecenie na narysowanie plakatu czy commissiona, ale chyba
się do tego nie nadaję.
Zvyrke |
6.
Rysujesz w stylu komiksowym – dlaczego zdecydowałaś się rysować
właśnie w takim stylu?
Zvyrke:
Rysuję komiksy, nie lubię realizmu, podoba mi się język
takiego cartoonowego komiksu i cała gama rozwiązań z nim
związanych (przerysowana mimika, uproszczone sylwetki wyglądające
efektownie w dynamicznych scenach, wybór w kwestii tego, co chce się
napisać, a co narysować), to chyba główne powody.
7.
Czy na przestrzeni lat zauważyłaś wyraźną ewolucję swojego
stylu?
Zvyrke:
Tak, na samym początku był taki sztampowo mangowy (uznajmy
to za uproszczenie, wiadomo, każdy mangaka ma inny styl, ale jednak
słowo „mangowy” narzuca raczej konkretne skojarzenia z dużymi
oczami bez wyraźnie zaznaczonych krawędzi po bokach, szczupłą,
„wygładzoną” sylwetką, ogólnej tendencji do przedstawiania
postaci w sposób atrakcyjny dla odbiorcy). Z jednej strony mi się
to podobało, ale z drugiej trochę ograniczało możliwość
przekazania jakiś cech postaci, które sobie wyobrażałam, a które
łamały tę estetykę. To, co rysuję teraz jest zdecydowanie
bardziej cartoonowe, mniejsze tęczówki w oczach, zadarte nosy,
większe zróżnicowanie grubości linii, ta kreska stała się
bardziej chaotyczna, ostrzejsza, ale miejscami bardziej szczegółowa.
8.
Preferujesz rysowanie na tablecie graficznym czy tradycyjnie, za
pomocą ołówka, cienkopisu i markerów?
Zvyrke:
Preferuję rysowanie na kartce za pomocą ołówka,
poprawienie tego cienkopisem i obróbkę stron lub pokolorowanie
pracy na komputerze przy użyciu tabletu lub ekranu dotykowego.
Jednak jest to nawyk dość upierdliwy, wymaga skanowania, trzymania
gdzieś tych wszystkich kartek, kupowania narzędzi i mam nadzieję,
że kiedyś się tego oduczę i przejdę w pełni na digital,
przynajmniej w przypadku ilustracji/pojedynczych rysunków.
9.
Odnosząc się jeszcze do poprzedniego pytania, co jest według
Ciebie lepsze, rysowanie na tablecie czy za pomocą ołówka?
Zvyrke:
Zależy, czy ktoś ma możliwość sprzedaży oryginałów.
Jeśli tak, to rysowanie ołówkiem (i cienkopisem). Jeśli nie,
zdecydowanie opowiadam się za formą cyfrową, mniej bałaganu,
mniejsze wymagania (wyjmujesz komputer w pociągu/u
kogoś/gdziekolwiek i rysujesz), lepsze możliwości poprawiania
błędów i właściwie niekończącej się edycji. To jest zupełnie
inna klasa, inny poziom i mam nadzieję, że kiedyś ten poziom
osiągnę.
10.
Czy myślałaś może o założeniu kanału na YouTuBe, na którym
pokazywałabyś jak rysujesz, robiąc tzw. speedpainty?
Zvyrke:
Raczej nie. Moje streamy z rysowania na Instagramie nie
cieszyły się zbyt dużą popularnością. Nie mam też pomysłu na
samą formę kanału, wypadałoby oprócz samego podglądu ekranu
mieć pod to jakiś dowcipny komentarz, pomysły na tematykę filmów,
interakcję z widzami (no i widzów przede wszystkim), jeśli ktoś
rysuje i używa różnych ciekawych artykułów plastycznych, to może
robić recenzje tych produktów, może załapać się na jakiś
sponsoring. Jeśli ktoś ma dużą wiedzę na temat samej teorii
komiksu czy szeroko pojętej sztuki wizualnej, może nagrać, jak
opowiada. A co ja mogę zrobić, pokazać cienkopis Rystora i ustawić
obiektyw aparatu na kartkę albo nagrać podgląd ekranu podczas
rysowania i w tle pospuszczać się nad historią i charakterystyką
postaci, którą właśnie rysuję. To co robię raczej nie
przedstawia sobą większej wartości rozrywkowej.
Zvyrke |
11.
Co sądzisz o polskich rysownikach?
Zvyrke:
To jest temat rzeka. Znam kilku polskich artystów, głównie
komiksowych, których bardzo szanuję, którzy mnie inspirują. Znam
wielu rysowników, którzy specjalizują się w fandomowym merchu,
furry, mandze, kreska jednych podoba mi się bardziej, innych mniej,
życzę im dobrze i uważam, że powinni więcej zarabiać na tym, co
robią, bo wielu z nich robi rzeczy na niesamowitym poziomie. Ale to
samo mogę powiedzieć o znanych mi artystach z innych krajów
Europy, ze Stanów, z Rosji czy dowolnych wysp na dowolnym oceanie.
No może poza tą kwestią finansową, bo to chyba w polskich
artystów uderza dość mocno.
12.
Czy pośród rysowników istnieje artysta, którego podziwiasz, który
jest dla Ciebie wzorem?
Zvyrke:
Jest dużo takich artystów, niektórych podziwiam za kreskę,
innych za koncept, jeszcze innych za ogólną umiejętność
rozkręcenia swojej działalności, wybicia się, a jeszcze innych za
motywację, zapał do tworzenia. Wzorów jako takich chyba nie mam,
tak żeby podziwiać każdy aspekt czyjeś pracy, spojrzeć na tę
osobę i pomyśleć, że tak, chcę być tobą, daj mi obedrzeć się
ze skóry, przeszczepić od ciebie ręce i jakoś podpiąć twój
układ nerwowy pod mój.
Jeśli
chodzi o samą kreskę, to taką świętą trójcą od wielu lat są
dla mnie Jhonen Vasquez, Don Bluth i Ejay Basford i chyba średnio
poszerzam horyzonty, bo niezmiennie po tylu latach jestem skłonna
przyznać im ten tytuł.
13.
Czy możesz opowiedzieć o przywarach i problemach, które
dostrzegasz u twórców?
Zvyrke:
Nie wiem, czy to jest tak do końca przywara, ale problem na
pewno.
A
mianowicie:
P
E R F E K C J O N I Z M
Znam
tylu wspaniałych artystów, którzy mają tyle pomysłów, tak
obiecującą kreskę, ale na przykład odkładają narysowanie
komiksu czy chociażby skończenie jednej ilustracji do czasu, aż
„będą mieć skilla” (czyt. aż im się znudzi lub odechce), a
potem są sfrustrowani i marudni.
Siadaj
i rysuj to. Jasne, ćwicz w międzyczasie konkretne problematyczne
aspekty, jak na przykład anatomię, budynki, dynamikę, cokolwiek,
ale ćwicz to też rysując już tę konkretną, wymyśloną rzecz.
Narysuj tę epicką scenę walki, gdzie ciągle nogi nie wyglądają
tak, jak sobie wymarzyłeś. Narysuj tego pornola, o którym myślisz
przed zaśnięciem, chociaż na kartce wyjdzie, że postaci nie mają
kręgosłupa, genitalia wyrosły im w bardzo przesuniętym miejscu, a
cycki są wypełnione mieszanką gazów unoszącą je ku górze w
każdej sytuacji. Jak bardzo cię boli to tło, to je wklej i leć
dalej. Daj swoim postaciom pożyć na kartce. Za trzy lata może ci
się odechcieć. Jak będzie trochę źle, to na kolejnych stronach
będzie coraz lepiej, bo będziesz rysować często, dużo i bez
uplecionego samemu przez siebie bata przy dupie. Jak będzie bardzo
źle, to kiedyś to narysujesz od nowa, albo poprawicie konkretne
strony przed wydaniem na papierze lub wstawieniem gdzieś. Lepsze
całe niż doskonałe.
14.
Czy czytasz może komiksy polskich autorów, nie tylko te papierowe,
ale też publikowane w sieci?
Zvyrke:
Ostatnio mniej. Staram się jednak jak najwięcej kupować.
15.
Jesteś
autorką kilku
komiksów
–
możesz o nich
opowiedzieć?
Zvyrke:
Obecnie
mam na koncie trzy wydane własnym sumptem zeszyty – D-emonology,
Roadkill i Zvyrke’s Book of Madness. Swego czasu na łamach zina
AKT, który współtworzę, ukazywały się cyklicznie odcinki
komiksu Trójoki Tom (obecnie zawieszony), obecnie w tym zinie (oraz
w serwisie smackjeeves.com) publikuję cyklicznie komiks NES.
Spod
mojej ręki wyszło też kilka prac konkursowych, ale nie za wiele
można o nich opowiedzieć.
Zacznę
może od tego, że wszystkie moje komiksy dzieją się w jednym
uniwersum. To tak gwoli wstępu przed krótkim przedstawieniem
każdego z powyższych tytułów.
D-emonology
jest pierwszym narysowanym i wydanym przeze mnie komiksem, jest też
najdłuższy, bo liczy sobie okrągłe 100 stron. Był rysowany z
myślą o publikacji w Internecie, wymyślany przez kilka lat,
narysowany w głównej mierze podczas wykładów i okienek na
studiach. Opowiada historię życiowego
nieudacznika Cade’a,
który wchodzi w posiadanie pewnej tajemniczej księgi, przywołuje
za jej pomocą demona i chce ubić z nim pewien interes. A takie
interesy to poważna sprawa, wymagają poświęcenia, trzeba włożyć
w to wszystko trochę serca (najlepiej jeszcze bijącego). Sceną
otwierającą tę historię jest agresywne pogo podczas koncertu
fikcyjnego zespołu Letters To Lotta. Teksty utworów tego zespołu
towarzyszą bohaterom przed dużą część fabuły, pojawiają się
w tle, stanowią mniej lub bardziej oczywistą narrację.
Roadkill
powstał kilka lat później, ma o połowę mniej stron i stanowi
spin-off do poprzedniej historii. Bohaterami komiksu są członkowie
zespołu Letters To Lotta, szczególnie basista lubujący się w
zbieraniu martwych zwierząt i wypychaniu ich (Stąd tytuł. No, w
sumie nie tylko stąd, ale nie będę tu i teraz pisać kto i w jaki
sposób ginie… wait, dobra). Głównym wątkiem Roadkilla jest
kwestia wpływu, jaki wydarzenia przedstawione w D-emonology (oraz
echo medialne wokół nich) miały na dalsze losy zespołu.
Book
of Madness jest niby publikacją z krwi i kości (znaczy, tylko w
sensie obrazów dominujących na kadrach komiksów w tym zbiorze,
dosłownie składa się głównie z papieru, farby drukarskiej,
zszywek – jest szyte, nie klejone, bo ma zaledwie 24 strony), ale w
przeciwieństwie do poprzednich dwóch komiksów nie opowiada
dokładnie jednej spójnej historii. Jest to taki mały zbiór trzech
jednostrzałów, których elementem wspólnym jest motyw szaleństwa
oraz uniwersum, w którym się dzieją (tylko w innym czasie, dotyczą
też innych postaci). W Book of Madness znajduje się pierwszy
odcinek NES (ale o NES będzie zaraz), pilot Sanzaru (Młody łowca
wyrusza do postapokaliptycznej dżungli, by pokazać, że dobrze
sobie radzi, ale radzi sobie tak świetnie, że łapie pasożyta i
popada w szaleństwo, łowy 10/10, ziomek. Pilot ten został
zgłoszony do konkursu na stypendium Gildii, wraz z obszerną fabułą
rozplanowaną na około 80 stron, jednak to zgłoszenie nie wygrało.)
oraz krótka, pozbawiona tekstu historia Miłuj Demona Swego, w
której główny bohater hoduje na plecach robakopodobnego stwora,
który rujnuje samą swoją obecnością wszystkie aspekty jego
życia,
by ewentualnie narodzić się z jego pleców niczym Wenus z piany lub
ksenomorf z klaty (bardziej jednak jak ten ksenomorf).
NES
jest projektem, który cały czas jest tworzony. Pełny tytuł brzmi
Never Ending Summer, ale lubię posługiwać się skrótem, bo brzmi
on tak samo jak zdrobnienie imienia głównej bohaterki, Nes (jej
pełne imię to Honesty, ale trudno się dziwić, że z takim
imieniem człowiek woli nazywać jak konsola). Komiks opowiada
historię czwórki licealistów, którzy kończą szkołę i lada
dzień porozjeżdżają się na studia lub do pracy. Z tej okazji
jadą ostatni raz pobawić się w lesie. Zostają jednak uwięzieni w
pętli czasowej przez demona Zuo przywołanego przez Cade’a w
D-emonology (Cade też się tam pojawia, ale bardziej jako sama
legenda jego niesamowitego czynu) i w skutek różnych niefortunnych
zrządzeń losu mordują siebie nawzajem. I tak codziennie. Bo
codziennie jest ten sam dzień. Każdy opublikowany do tej pory
odcinek pokazuje zdarzenia z perspektywy innego bohatera, skupia się
na przedstawieniu danej postaci, opowiedzenia trochę o jej
przeszłości, a także prezentuje różne sposoby umierania w lesie.
Trójoki
Tom natomiast to wieloodcinkowy western postapo. Główny bohater
wędruje po wastelandach i przeżywa różne przygody. Z początku
seria miała mieć formę jednostronnicowych żartów (słownych,
sytuacyjnych, nawiązań do klisz z westernów), jednak za bardzo
ciągnęło mnie do tworzenia dłuższej, rozbudowanej historii w
odcinkach. To jednak nie zdało egzaminu w przypadku pisma, które
ukazuje się średnio co kwartał i z założenia może być czytane
od dowolnego numeru. Chcę jednak to kiedyś kontynuować, scenariusz
jest napisany, postaci rozbudowane, zasady działania rozplanowane,
bardzo chcę jeszcze wrócić do tej piaskownicy i się w niej trochę
pobawić.
Zvyrke |
16.
Co Cię zainspirowało do stworzenia komiksów?
Zvyrke:
Nie wiem, chyba… czytanie komiksów? Oglądanie filmów?
Próby pisania opowiadań przy braku umiejętności operowania
słowem?
17.
Przy którym tytule najlepiej Ci się pracowało?
Zvyrke:
Trudno powiedzieć, z każdym było trochę inaczej. Przy
D-emonology mi się dobrze pracowało, bo było na to dużo czasu,
dużo skupienia i dużo luzu. Przy Roadkillu była najlepsza
dyscyplina pracy, dokładnie rozpisany scenariusz i dialogi,
poprawienie scenariusza i dialogów, rozrysowanie na storyboardy, a
potem codziennie po powrocie z pracy do domu kartka na stół,
jedna-dwie strony gotowe i kolejnego dnia tak samo, bardzo szybko i
sprawnie. Ale w sumie Nes też teraz rysuje mi się bardzo dobrze, bo
dużo różnych motywów można tam przemycać, a także mam mocno
rozbudowany świat pod to.
18.
Czy możesz pokrótce opowiedzieć o etapach swojej pracy nad
komiksem?
Zvyrke:
Najpierw jest pomysł, krótki plan fabuły, potem dialogi i
pełniejsza fabuła, rysuję w międzyczasie storyboardy, planuję
liczbę stron, a kiedy to wszystko już mam gotowe, oznaczam sobie
kartki i rysuję. Ołówek, na to tusz, kartki lecą na skaner, po
zeskanowaniu obróbka, nałożenie dymków i tekstu (jeśli estetyka
tego wymaga, robię nową czcionkę), jeśli coś idzie do AKTu, to
wysyłka do korekty, skład, druk, odebranie z drukarni.
19.
Co było najtrudniejsze do ogarnięcia, w trakcie procesu twórczego?
Zvyrke:
Nie wiem, chyba czas.
20.
Czas na autoreklamę – dlaczego warto przeczytać Twoje prace?
Zvyrke:
Żeby się dowartościować, popatrzeć, przeczytać, uderzyć
się tym zeszycikiem w czoło i stwierdzić, że jak ludzie takie
rzeczy rysują i drukują, to ja też mogę, po czym zrealizować
jakiś swój domniemanie głupi pomysł.
Można
też je przeczytać ze względu na humor, groteskę, przemoc i
rozbudowane uniwersum, otwierające stopniowo swoje podwoje wraz z
każdym kolejnym komiksem.
Zvyrke |
21.
Czy Twoje prace są wydawane przez wydawnictwo czy zdecydowałaś się
na selfpublishing?
Zvyrke:
Selfpublishing.
22.
Czy myślisz o stworzeniu jakiegoś dzieła z innym rysownikiem lub
grupą rysowników?
Zvyrke:
Mam na koncie kilka kolaboracji, głównie na konkursy oraz
do zina Terra Nostra, którego druk jest planowany na przyszły rok.
Na chwilę obecną nie planuję kolejnych.
23.
Czy w przyszłości chcesz stworzyć kolejny komiks?
Zvyrke:
Jeszcze jak.
24.
Czy
masz jakieś rady dla osób, które zaczynają swoją przygodę z
rysunkiem?
Zvyrke:
Chyba
to samo, co już zostało powiedziane w pytaniu o przywary (lubię to
słowo, brzmi jak przywry, będę używać go częściej). Lepsze
całe niż doskonałe.
25.
Co mogłabyś poradzić osobom, które chcą zająć się tworzeniem
komiksu?
Zvyrke:
Żeby
się zajęły. Usiadły, napisały, zaczęły rysować. Nie
rozkminiały grupy docelowej, nie wiązały z tym jakiś większych
nadziei na zasadzie albo wszystko albo nic. Może będzie to czytać
w necie 5 osób, może pięćdziesiąt, może pięć tysięcy. Może
po wydrukowaniu kupią to tylko twoi znajomi, może sprzedasz
100 sztuk i dasz sobie spokój, może zaczniesz na tym autentycznie
zarabiać. Może będzie to bardziej popularne, może mniej. Ale ktoś
przeczyta ten komiks, TWÓJ komiks. Twoje pomysły, twoje postaci.
Pozna je. NARYSUJESZ swój komiks. WYDASZ swój komiks. Będzie on
fizycznie istniał, będzie autentycznym dziełem kultury, a nie
jakimś – nieważne jak niesamowitym – konceptem istniejącym
wyłącznie w twojej głowie i może nieśmiało w jakiś ambicjach i
marzeniach. Jak brzmi polskie tłumaczenie sloganu Nike: weź zrób.
Zvyrke |
26.
Czy tworzysz arty pod konkretne wyzwania np. inktober, losowe markery
challenge?
Zvyrke:
Nie.
27.
Czy poza rysowaniem masz inne hobby?
Zvyrke:
W coś tam pogram, coś tam obejrzę, chyba najbardziej lubię
się po prostu opierdalać
28.
Bywasz na konwentach, lubisz tego typu imprezy?
Zvyrke:
Tak, czasami bywam. Najbardziej lubię takie mniejsze,
kameralne, nastawione głównie na komiks.
29.
Który konwent najlepiej wspominasz?
Zvyrke:
Kregulcowe Dni, któryś Copernicon, GDAK był świetny, nie
umiem wybrać tego jedynego
30.
Czy jest coś, co Cię zraża do jeżdżenia na konwenty?
Zvyrke:
Odległość i związane z nią utrudnienia logistyczne.
Zvyrke |
31.
Kiedy, w jakich okolicznościach zainteresowałaś
się mangą i anime?
Zvyrke:
Jakoś w gimnazjum, nie pamiętam okoliczności.
32.
Lubisz czytać mangę lub książki?
Zvyrke:
Lubię.
33.
Czy
masz ulubionych autorów mang lub książek?
Zvyrke:
Tite Kubo, Junji Ito, Graham Masterton, Stephen King, Dmitrij
Gluhovski
34.
Masz jakiś ulubiony film, serial albo anime?
Zvyrke:
Na chwilę obecną chyba nie. Lubię kilka rzeczy, ale tak po
trochu.
35.
Wolisz anime czy animowane filmy, produkowane przez np. DreamWorks,
Pixar albo Disneya?
Zvyrke:
Zależy od sytuacji. Swego czasu niektóre serie anime
pochłaniały mnie bez reszty, postaci mnie obchodziły,
przedstawiony świat inspirował, to było coś, czego nie dał mi
nigdy żaden film animowany produkcji zachodniej. Natomiast ilekroć
oglądam jakąś animację w gronie znajomych, tak do popatrzenia,
pogadania, zawsze jest to coś zachodniego. Nie wiem, czemu się tak
dzieje, może są popularniejsze, mniej wymagające, ale bardzo
przyjemne.
Zvyrke |
36.
Jakiej muzyki słuchasz? Czy ona w jakiś sposób nastraja Cię do
pracy, poprawia nastrój, inspiruje?
Zvyrke:
Bardzo różnej. Nie widzę sensu rzucania wykonawcami, ale
też w niektórych przypadkach granice gatunkowe są tam dość
zatarte, niejasne, to nic nie mówi. Tak, zdarza się, że mnie
nastraja, poprawia nastrój, inspiruję. Lubię do niektórych rzeczy
wymyślać sobie całe AMV do rysowanych historii, kapitalna sprawa,
polecam każdemu, kto ma uszy, mózg i jakieś zmyślone historie.
37.
Czy masz ulubione zwierzę? Niekoniecznie z naszego świata, ale może
z anime, filmu czy gry?
Zvyrke:
Na hypie rysowania Roadkilla strasznie spodobały mi się
oposy. Od tej pory mam nawet oposa w logo.
38.
Czy są jacyś youtuberzy, których filmiki oglądasz na bieżąco?
Zvyrke:
Ostatnio oglądam dużo pettouberów (chociaż nie mam
żadnego zwierzaka i nie planuję mieć, ale patrzenie i słuchanie,
jak siedzi pani i miętosi jeża mnie jakoś uspokaja), ale to
bardziej rzutami, niż na bieżąco. I trochę śledziłam na youtube
comicsgate, jak było śmieszniejsze.
39.
Masz jakieś plany na najbliższą przyszłość?
Zvyrke:
Jakieś na pewno, ale mało sprecyzowane. Chcę wrócić do
rysowania projektu IDK.
40.
Czy na zakończenie zechciałabyś coś dodać?
Zvyrke:
Tak, dziękuję za zaszczyt, jakim było udzielenie wywiadu
na Twojego bloga. Bardzo mnie zaskoczyło, kiedy napisałaś do mnie
z pytaniem o wywiad, to strasznie miłe.
Zvyrke |
Ja również dziękuję za wywiad :) A wszystkich zainteresowanych zapraszam tutaj: KLIK!
Zycze nowych pomyslow kolezance po fachu :)doskonalenia kreski i pomyslow. Interesujace ilustracje i ogolnie fajny wywiad.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuń