#10 MANGI, KTÓRE CHCIAŁABYM, ABY UKAZAŁY SIĘ PO POLSKU
Witam :)
W międzyczasie trwają przygotowywania poważniejszych materiałów,
zapowiedzianych już dawno temu, ale w tym luźnym przerywniku chciałabym Wam
przedstawić listę mang, które chciałabym, aby ukazały się na naszym rynku. Ok.,
sporo tytułów wartych uwagi ukazało się już po polsku – „Mushishi”, „Pluto”,
„Monster”, „Dragon Ball”, „One Piece”, „GTO”, „Neon Genesis Evangelion”,
„Berserk”, „Akira”… To tylko kilka tytułów, ale lista jest znacznie dłuższa –
wielkim plusem dla wydawnictw jest to, że sięgnęli po klasyczne tytuły, takie
jak „Róża Wersalu” czy „Pieśń Apolla”. Na samym początku chciałabym zaznaczyć,
że niniejsza lista jest stworzona według moich kryteriów, mojego specyficznego
gustu i Wy nie musicie się z nią wcale zgadzać. To tylko taka moja wish list,
która być może nie doczeka się spełnienia, ale kto wie ;) Zapraszam!
Jeszcze zanim
zaczniecie, zapowiem, że nie będę szczegółowo omawiać fabuł poszczególnych
tytułów ani spoilerować. Pokrótce wspomnę tylko o czym jest manga i opowiem o swoich wrażeniach, może jakichś przemyśleniach, jeśli takie będę mieć odnośnie tytułów.
JoJo’s
Bizarre Adventure – autorem mangi jest Hirohiko Araki, którego
dzieło liczy już 115 tomów – i nadal jest publikowana, a końca nie widać! W
„JoJo” zakochałam się w 2012 roku, kiedy z ciekawości obejrzałam anime.
Przyznaję, nie obejrzałam w całości dwóch najnowszych sezonów, ale na swoje
usprawiedliwienie powiem, że było to spowodowane brakiem czasu. Ale nadrobię.
Mimo
upływu lat nie można nie dostrzec w „JoJo” zmęczenia materiału – jest
oryginalna, zawsze czymś zaskakuje i wciąga, przynajmniej w mojej opinii. Akcja
„JoJo” nie skupia się na jednym bohaterze, ale opowiada losy całego klanu
Joestarów, posiadających nadprzyrodzone moce, na przestrzeni wielu lat. O
mocach muszę napisać, bo jest to naprawdę ciekawa sprawa – na początku (odniosę
się do pierwszej serii anime, bo będzie mi łatwiej) mocą, która może pokonać
przeciwnika jest Hamon (wg polskiego tłumaczenia: Fala), czyli energia
uzyskiwana poprzez odpowiednie oddychanie – połączona ze sztukami walki jest
naprawdę potężną bronią (może to nie jest najbardziej trafne porównanie, ale
przypomnijcie sobie walki w „Dragon Ballu”, jeśli nie umiecie sobie przełożyć
moich słów na namacalne wyobrażenie), zaś w drugiej i trzeciej serii jest to
Stand. Stand jest półmaterialną formą przyjmującą humanoidalna postać – mi
osobiście skojarzyło się to z walkami przedstawionymi w mandze i anime pt.
„Shaman King”. Historia rozpoczyna się w XIX wieku i trwa do czasów
współczesnych. Jest podzielona się arce, których aktualnie jest 8 – jako
ciekawostkę dodam, że 7 i 8 część sagi dzieje w alternatywnej rzeczywistości. Ponadto,
„JoJo’s bizarre adventure” oprócz kilku serii anime, posiada 7 light novel,
zilustrowanych przez autora – nie wiem, o czym owe książki opowiadają ani jak
się mają do fabuły, ale pomyślałam, że wspomnę o tym, jako o smaczku dla
ciekawych fanów. Niestety, light novele nie zostały na razie przełożone na
angielski, więc nie ma możliwości sięgnięcia po nie, chyba że ktoś zna japoński
lub włoski, bo z tego, co wiem dwa tomy zostały przetłumaczone na włoski. Nie
mam pojęcia czy którekolwiek z wydawnictw udźwignęłoby wydanie tej mangi
(stawiałabym na JPF, ale to może zdarzyć się w bliżej nieokreślonej przyszłości
lub nigdy – bo nie wiadomo, jaki może być bilans zysków i strat).
Shaman
King – w wypadku tego tytułu – podobnie jak „Yu-Gi-Oh”,
„Dragon Balla” czy „Sailor Moon” – najpierw poznała wersję animowaną, której odcinki
miałam przyjemność oglądać na świętej
pamięci Jetixie. Jednak po latach
stwierdzam, że wersja anime nijak ma się do fabuły oryginału… Ale przyznaję, że
wersje animowaną (jeszcze zanim poznałam z grubsza mangę) oglądało mi się
bardzo dobrze – i chętnie znowu ją obejrzę. „Shaman King” to dla mnie wielkie
feelsy, bo to było jedno z kilku anime, które obejrzałam już w czasie, kiedy
zaczynałam się interesować mangą i anime i wiedziałam, z czym się to je. Manga jest
zakończona, liczy 32 tomy, a jej autorem jest Hiroyuki Takei. Historia opowiada
o szamanach – ale nie o takich, jakich znamy z westernów czy opowieści o
afrykańskich plemionach. Są to wybrańcy,
mogący porozumiewać się z duchami i każdy z nich ma swojego ducha opiekuna,
towarzysza, walczącego z nim ramię w ramię z innymi szamanami w Wielkim
Turnieju, mającym na celu wyłonienie Króla Szamanów. Kwestią gustu pozostaje
czy pokochacie tę historie czy znienawidzicie – bo to klasyczna opowieść z
elementami bitewnymi, w której młody bohater ma wielkie marzenie, aby zostać
Królem Szamanów, najlepszego przyjaciela, dziewczynę, kompletuje ekipę, z którą
staje do walki „z tym złym”… I tak dalej. Ale ja osobiście bardzo lubię tę
historię, bo feelsy, bo bohaterowie, bo wiele powodów – i niecierpliwie czekam
na polskie wydanie.
Bokurano
–
kolejny tytuł jest z gatunku science-fiction i mecha, jej autorem jest Mohiro
Kitoh, ma 11 tomów i jest zakończona. Powiem szczerze, że bardzo mi brakuje
mang z tego gatunku na naszym rynku – oprócz wspomnianego w prologu
„Evangeliona”, pojawiło się nieszczęsne sześć tomów
„Gundam Wing” i jakaś
trzytomówka, której nie czytałam, też z uniwersum „Gundama”. Jestem fanką serii
„Transformers” – oglądałam wersje animowane, czytałam kilka zeszytowych wydań
komiksu, jeśli chodzi o filmy aktorskie, to bardzo lubię tylko pierwszą i drugą
część, do reszty podchodzę z rezerwą. Na nasz ryneczek trafiły anime z gatunku
mecha pt. „Reideen” – dość słabe, muszę przyznać oraz „Aquarion”, którego nie
miałam jeszcze przyjemności obejrzeć. „Bokurano” jest o tyle specyficznym
tytułem, że jego linia fabularna nie przebiega w następujący sposób: grupa przyjaciół
znajduje wielkiego robota, uczą się nim sterować i walczą z najeźdźcą, chcąc
ocalić Ziemię w imię miłości, równości i pokoju na świecie, czy co tam chcecie…
Żeby nie wchodzić zbytnio w fabułę, napiszę tylko, że bohaterowie poprzez zgodę
na pilotowanie robota zostali uwikłani w śmiertelna grę, której stawką jest nie
tylko ochrona Ziemi, ale też ich życie – bo ktokolwiek zdecyduje się pilotować
mecha, podpisuje na siebie wyrok śmierci. Bardzo ciekawie zostali ukazani
bohaterowie, bo same walki wydają się być – moim zdaniem – jednym z elementów
tła, pozwalającym wniknąć w psychikę postaci, bo każdy z nich ma swoja historię
i przeszłość. Warto sięgnąć po ten tytuł, polecam.
Natsume
Yuujinchou – na tej liście nie mogło zabraknąć,
spokojnego tytułu, skierowanego dla kobiecej widowni. Takim właśnie tytułem
jest „Natsume Yuujinchou”, autorstwa Yuki Midorikawy.
Manga ma 19 tomów i nadal
powstaje. Główny bohater posiada moc widzenia duchów – jest cichy i zamknięty w
sobie. Przerzucany pomiędzy krewnymi w końcu trafia do domu dawnych znajomych
jego babki, gdzie pewien ayakashi informuje go o niezwykłej mocy księgi, którą
posiada – a mowa tu o Księdze Przyjaciół, czyli zbiorze imion ayakashi, które
przez lata zdobywała jego babka… Niby miałam nie wchodzić w fabułę, ale tutaj
musiałam, bo „Natsume” nie jest mangą bitewną, składającą się na walki + wątki
fabularne, tylko jest to nastrojowa opowieść, w której oprócz ludzi występują
stworzenia znane z mitologii japońskiej. Osobiście pokochałam ten tytuł za jego
głębię, a także za to, że przypomina on dojrzalszą, choć znacznie zmienioną i
bardziej rozbudowaną wersję anime „Spirited Away”. Jest to nie lada gratka dla
osób szukających anime, w których są zawarte wątki kultury i mitologii
japońskiej, a także fanów gatunku okruchy życia i sił nadnaturalnych.
Black
Jack
– coś, na co CZEKAM i bardzo możliwe, że się doczekam, skoro JPF postanowił
sięgnąć po „Pieśń Apolla”, której autorem również jest Osamu Tezuka. „Black
Jack”, na dzisiejsze standardy wydawnicze, gdzie serie mają 50+ tomów, to 25
tomów tworzących historię jest niczym pstrykniecie palcami. Co w tym takiego
szczególnego? Po pierwsze, to jedno z kultowych dzieł człowieka
nazywanego
Bogiem Mangi i coś, czego jeszcze u nas nie było: thriller medyczny! Fakt,
wątek lekarza pojawia się w mandze „Monster”, u nas dostępnej dzięki wydawnictwu
Hanami – polecam zapoznać z tym tytułem, ale „Black Jack” to pewnego rodzaju
majstersztyk. Tezuka sam był z wykształcenia lekarzem, więc kreacja postaci, z
szramą na twarzy, nosząca pelerynę, która jest z wykształcenia doktorem – ale nie
przyjęła tego tytułu oficjalnie, jest czymś znacznie lepszym niż genialnym. Mam
nadzieję, że tytuł zawita na naszym rynku (trzymam kciuki za JPF!) i będę mogła
go zakupić i napisać obfitą opinię – bardzo chciałabym tutaj napisać coś
więcej, ale niestety, sama to sobie ograniczyłam…
Terra
e
– ostatni na dziś tytuł w tym zestawieniu i najkrótszy, bo mający tylko trzy
tomy. Manga jest zakończona, a narysowała ja
Keiko Takemiya. Tytuł jest zbyt
krótki, abym nie mogła wspomnieć o fabule w kilku słowach – i myślę, że przypadnie
do gustu fanom science-fiction, twórczości Stanisława Lema i Franka Herberta. Manga
z gatunku science-fiction opowiada historię osadzoną w odległej przyszłości, w
której rządy sprawuje totalitarny system, zwany absolutną Dominacją, który
przeprowadza pranie mózgu u każdego dziecka w wieku 14 lat – wymazuje wspomnienia
i odsyła na stacje kosmiczne, na których dzieci przechodzą testy mające u nich
ostatecznie wykryć lub potwierdzić brak syndromu Mu… Cóż, ci, którzy posiadają
ten syndrom, dający im nadprzyrodzone moce są eksterminowani, jak nietrudno się
domyślić, ze względu iż są niewygodni dla systemu. Ludzie obdarzeni mocami są
nękani jednym pragnieniem: chcą wrócić na Ziemię, która została opuszczona ze
względu na trudne warunki i skażenie. Jak historia toczy się dalej, nie będę
pisać (chyba, że dacie mi znać, iż chcecie wiedzieć to zrobię wtedy osobny
materiał). Motyw opuszczenia Ziemi w poszukiwaniu lepszego życia jest znany,
jak również chęć powrotu na nią – ale według mnie, manga zasługuje na
szczególną uwagę ze względu na świetnie nakreślone charaktery bohaterów i
fabułę – to typowa opowieść ze znanego kanonu science-fiction przełomu lat 70 i
80 ubiegłego wieku. Mam nadzieję, że kiedyś trafi na nasz rynek, skoro
wydawnictwa zaczęły sięgać po tytuły autorów takich jak Tezuka czy Moto Hagio.
To
tylko kilka tytułów, ponieważ gdybym chciałam wypisać całą swoją wish list,
zabrakłoby mi miejsca – ale jeszcze wrócimy do tematu. A jaka jest Wasza lista
życzeń odnośnie tytułów, które miałyby się pojawić na naszym rynku? Piszcie w
komentarzach! Już wkrótce kolejne wpisy, więc jeśli chcecie być na bieżąco,
wpadnijcie i polubcie mój fp: KLIK!!
Bardzo szanuję za Black Jacka, Terra e, JoJo oraz Bokurano. Również chciałbym je zobaczyć na naszym rynku.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie pogardziłbym też takimi komiksami jak Devilman, 3x3 Eyes, Centaur no Nayami czy Kurogane no Linebarrel.
Tak na marginesie - popracuj, proszę, nad redagowaniem tekstu. Twoje posty są strasznie nieczytelne przez zbyt częste pogrubienia, nagłe zmiany czcionki, czy też brak akapitów. A szkoda, bo widać że masz pasję i lubisz o niej pisać.
Dziękuję :D :D tak, wiem, wygląd nie zachwyca, nadal staram się ogarnąć ustawienia... Wkrótce coś z tym zrobię ;)
UsuńA co do mang, również chciałabym u nas zobaczyć Devilmana <3
Przez tego posta zachciałam przeczytać te mangi :) Niektóre przypadły mi do gustu i chciałabym mieć ich polskie wydanie na półce ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, są świetne :D :D Nie mogę się doczekać na dzień, w którym będą wydane u nas^^ :D
UsuńLubię mangi, ale bardziej wolę anime <3 Fajnie jakby te, które wypisałaś ukazały się właśnie do obejrzenia online :D
OdpowiedzUsuńhttp://sakurakotoo.blogspot.com/
Z tego, co wiem, niektóre są ;) :D A z tego, co widzę - to te, które wypisałam, otrzymały adaptacje anime, wystarczy poszukać~~ Pozdrawiam!
Usuń